Po ponad półrocznej przerwie w prowadzeniu bloga wywołanej ogromem pracy, powracam z kolejnym wpisem mającym na celu przybliżenie Państwu praktycznych zagadnień w sprawach, z którymi najczęściej borykają się moi Klienci.
Umowa o roboty budowlane:
Źródło niewyczerpanej ilości sporów, spraw sądowych oraz przyczyna niejednej upadłości.
W niniejszym wpisie skupię się na najważniejszej właściwości przedmiotowej umowy z perspektywy najsłabszej jej strony, czyli Podwykonawcy. Chodzi mianowicie o solidarną odpowiedzialność Wykonawcy i Inwestora za zapłatę wynagrodzenia należnego Podwykonawcy.
Co do zasady, do zawarcia przez Wykonawcę umowy o roboty budowlane z Podwykonawcą jest wymagana zgoda Inwestora. Może być ona wyrażona wprost (np. poprzez adnotację „wyrażam zgodę” na egzemplarzu umowy czy piśmie zgłaszającym) lub w sposób dorozumiany, na skutek braku wniesienia pisemnego sprzeciwu lub zastrzeżeń do przedstawionej Inwestorowi umowy lub projektu umowy z Podwykonawcą (art. 6471 § 2 Kodeksu cywilnego).
Wyrażenie zgody przez Inwestora wprost na wykonanie danej części prac przez Podwykonawcę jest sytuacją modelową i komfortową dla niego. Jednak zabezpieczając swoje interesy, Inwestorzy niezwykle często zastrzegają w umowach z Wykonawcami zakaz zatrudniania Podwykonawców lub obwarowują wyrażenie zgody na Podwykonawcę przedłożeniem szeregu zabezpieczeń (gwarancji bankowej, weksla, poręczenia itp.). To skłania Wykonawców do zawierania umów z Podwykonawcami „pod stołem”, bez dokonywania ich zgłoszenia Inwestorowi. Zwykle sami Podwykonawcy – jako strona słabsza w tym stosunku – godzą się na takie rozwiązanie ze względu na potrzebę zarobku.
Mechanizm ten działa jednak tylko do pierwszych problemów z zapłatą w myśl zasady „jak jest dobrze, to jest dobrze”. Podwykonawcy z tyłu głowy mają przecież istnienie rozwiązania prawnego, w świetle którego Inwestor i Wykonawca ponoszą solidarną odpowiedzialność za zapłatę wynagrodzenia za roboty budowlane wykonane przez Podwykonawcę, a odmienne postanowienia umów w tym zakresie są nieważne. Rzeczywiście rozwiązanie takie przewiduje art. 6471 § 5 i 6 Kodeksu cywilnego. Można by pomyśleć: hulaj dusza piekła nie ma! Po co w takim razie zgłaszać Podwykonawcę do Inwestora, spełniając jego wygórowane oczekiwania? W praktyce nie wygląda to jednak tak kolorowo.
Wielu Podwykonawcom wydaje się, iż wpisanie się do dziennika budowy lub wysłanie do Inwestora lakonicznego pisma o treści „zgłaszam się jako Podwykonawca”, które zostało bez odpowiedzi, spowoduje powstanie solidarnej odpowiedzialności Inwestora. Nic bardziej mylnego. Odpowiedzialność Inwestora za zapłatę wynagrodzenia Podwykonawcy jest uwarunkowana wiedzą o treści umowy z Podwykonawcą. Podkreślam, wiedzą o treści umowy, a nie o samej okoliczności jej zawarcia i faktycznego wykonywania prac przez Podwykonawcę.
Co więcej kierując się koniecznością zapewnienia Inwestorowi względnej ochrony przed roszczeniami niezgłoszonych Podwykonawców, orzecznictwo poszło w dość radykalnym kierunku, niekorzystnym dla Podwykonawców. W myśl „najświeższej” w tym temacie uchwały Sądu Najwyższego z dnia 17 lutego 2016 r. sygn. III CZP 108/15, skuteczność wyrażonej w sposób dorozumiany (art. 60 KC) zgody Inwestora na zawarcie przez Wykonawcę umowy o roboty budowlane z Podwykonawcą jest uzależniona od zapewnienia mu możliwości zapoznania się z postanowieniami tej umowy, które wyznaczają zakres jego odpowiedzialności przewidzianej w art. 6471 § 5 Kodeksu cywilnego.
Co to oznacza w praktyce? W razie sporu sądowego z Inwestorem o zapłatę wynagrodzenia, Podwykonawca musi wykazać, że Inwestor wiedział co konkretnie Podwykonawca miał wykonać, co faktycznie wykonał oraz przede wszystkim, jakie wynagrodzenie miał otrzymać od Wykonawcy. Jakkolwiek Kodeks postępowania cywilnego przewiduje bardzo szeroką gamę środków dowodowych, udowodnienie tak szczegółowych okoliczności jest wielce problematyczne. Sprawę komplikuje specyfika prac budowlanych i wielość tzw. robót zanikających. W uzasadnieniach wyroków sądów oddalających powództwa przeciwko Inwestorom przewija się argument, że – owszem – Podwykonawca udowodnił okoliczność wykonywania pracy na danej budowie. Udowodnił także, że Inwestora wiedział i akceptował obecność Podwykonawcy na budowie. Nie wykazał jednak, że Inwestor posiadał wiedzę jakie dokładnie było umówione wynagrodzenie (co do złotówki!) oraz jaki był zakres prac wykonanych (z dokładnością do m2!).
Podsumowując, wykonywanie robót budowlanych przez Podwykonawcą bez formalnego zgłoszenia Inwestorowi w polskich realiach jest obarczone wysokim ryzykiem, którego podjęcie Podwykonawca musi rozważyć sam. Decydując się na nie należy jednak pamiętać o gromadzeniu dowodów zawczasu, w celu zabezpieczenia swojego interesu i słusznych roszczeń.
Na zakończenie przypominam, że każda sytuacja ma charakter indywidualny, dlatego jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania związane z opisanym zagadnieniem, zapraszamy do kontaktu z Kancelarią Adwokacką Tomasz Waszkiewicz w Białymstoku.
adwokat Tomasz Waszkiewicz